Bojnicki Zamok - niedzielny festyn, zwialiśmy. przejazd przez Sutowce, to był dramat. wjazd na grubo ponad 800 m.
do góry - siarczysta łacina, w dół - modlilam sie tylko żeby przy tej prędkości nie odpadło mi koło. przejazd przez strumień na jedyny niepodmokły nocleg. droga, góry, rzeka i nic! leje, ciężko będzie....
poniedziałek, 3 maja 2010
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
survival normalnie :P
OdpowiedzUsuń