Do pracy zabrałam się autobusem...i wiecie co? powiadam: OSTATNI RAZ!!! autobus mieści jakąś 1/3 z tego tłumu co zamierza nim pojechać. Z kolejnym przystankiem tłok robił się gęstszy. Aż w końcu przy kolejnej fali ludu zostałam wgnieciona w jedną z obręczy do trzymania. Coś w mojej torebce ewidentnie oberwało, z braku przestrzeni do jakiegokolwiek manewru nie mogłam sprawdzić co, oby tylko nie obiektyw ! Kiedy już wreszcie udało mi się wysiąść i doczłapać do pracy, okazało się, że aparat jest w całości, natomiast mój telefon pokazuje na wyświetlaczu białego kleksa na czarnym tle!!! nawet nie chcę myśleć ile mnie będzie kosztować naprawa....
Dzień upłynął (dobre słowo) w dźwiękach syren karetek, policji, straży. Po kilku godzinach nastąpiła ewakuacja pracowników mieszkających po drugiej stronie Wisełki...zamykają mosty, drogi...jedyna możliwość żeby się jeszcze dostać do domów. faaajnie...
Jako że aparat przetrwał starcie w autobusie, to po pracy udałam się w kierunku Zwierzynieckiej.
Ludu już się trochę nazbierało, w końcu tyle wody na Wiśle rzadko się zdarza. Oczywiście wszędzie fotodokumentaliści...w końcu wydarzenie miesiąca...
Trasa zwiedzania Wisły ciągnęła zgodnie z logiką na Wawel. A stamtąd to faktycznie nie wygląda zabawnie...
Ale już najmniej zabawnie wygląda komunikacja miejska! 40 min. stania na przystanku, do dwóch autobusów nie udało mi się niestety wcisnąć. Przy trzecim stanęłam na krawężniku i tym sposobem znalazłam się w pierwszej dziesiątce wsiadających! Dalej nie było lepiej, deszcz w twarz z okna, które musiało być otwarte żeby ta dziewczyna obok co się osunęła na ziemię nie padła do reszty i oczywiście co?? koooorek ! kolejne 35 min. w autobusie...
wniosek?
choćby k... jutro prało żabami do pracy jadę ROWEREM !
idę sobie kupić jakieś wodery...
no i zakupiłam sobie komplecik supernieprzemakalny zielony w obi za 39,99,- co prawda wersja L czyli do jednej nogawki wchodzą mi obie nogi, ale kto by się przejmował szczegółami (i tak miałam farta, bo inne to były już 3x XL) teraz co prawda będę wyglądać jak wielka ropucha na rowerze, cóż nie zawsze estetyka wygrywa :P :)
no i zakupiłam sobie komplecik supernieprzemakalny zielony w obi za 39,99,- co prawda wersja L czyli do jednej nogawki wchodzą mi obie nogi, ale kto by się przejmował szczegółami (i tak miałam farta, bo inne to były już 3x XL) teraz co prawda będę wyglądać jak wielka ropucha na rowerze, cóż nie zawsze estetyka wygrywa :P :)
Kto to widział, żeby używać takich brzydkich wyrazów na blogu...
OdpowiedzUsuńTo pytałem ja, taki jeden Maruder:)
o rety ten dalej marudzi... :P
OdpowiedzUsuń