poniedziałek, 30 maja 2011

po raz kolejny mokre Tatry


...zaczęła panować obiegowa opinia, że lepiej nie jechać w Tatry wtedy, kiedy jadą Madziara z Rawem, bo pogoda na pewno będzie do kitu. Sama już też zaczynam wyznawać tą teorię. Oczywiście nie muszę pisać jak było...można się domyślić...lało lało lało! Całą sobotę nie dało się wyściubić nosa z mieszkania, bo prało żabami na potęgę. W niedzielę, jak zwykle wyruszyliśmy w jakąś rekreacyjną trasę, wychodząc z założenia, że wysoko to nie ma co iść, bo i tak wszystko tonie we mgle. Kalatówki, Sarnia skała, jakieś dolinki, ślisko, mokro i wszystko w zadymie. 


A na tym zdjęciu widać chamstwo pogody! Nawet kiedy nad Zakopanem zaczęło się rozpogadzać, Tatry tonęły we mgle. 


Myślałam, że się popłaczę, kiedy po powrocie do mieszkania naszym oczom ukazał się taki oto widok z okna:

nie mam już siły do tych Tatr....

czwartek, 19 maja 2011

to se ne wrati

Pytanie za sto punktów:
ile dymu grilowego potrafi wyprodukować politechnika, że swąd kiełbachy potrafił dolecieć do mojej kuchni przez zaledwie uchylone okno???
eh szalone czasy studenckie, no ale cóż "to se ne wrati"...
A teraz to się zrobi już zupełnie sentymentalnie... Śnięta Ryba wyjeżdża...powiedział, że mam nie jojczeć, bo przecież nie umiera, tylko się wynosi z Krakowa. I nadal będzie mi dostarczał materiału na posty, chyba, że go zablokuję na gg :) Dowiedziałam się o tym oczywiście przypadkiem od pani Czyścicielki basenowej, która przywitała nas od progu tekstem: dziś zbieram kasę!- zamachawszy dychą przed nosem. - a na co?- zapytaliśmy ze Śniętą Rybą, przeczuwając jakąś dłuższą dyskusję. - na wino!!- krzyknęła pani Czyścicielka, mrugając do Śniętego- pożegnalne!
I się zaczęło, a że jak to mi nie mówił, że przecież i tak są już prawie wakacje itp. skończyło się moim fochem i salwą śmiechu pani Czyścicielki, wybitnie rozbawionej obrotem wydarzeń.
Więc... jak w tytule...

poniedziałek, 9 maja 2011

magla.pl

Przyszedł czas się wytłumaczyć z mojego tajemniczego zniknięcia. Byłam zajęta (ekhm...ten stan nie raczył ulec zmianie) tworzeniem swojego autorskiego sklepu internetowego. Po wielu mękach, bieganinie po urzędach, ciągłym braku wystarczających funduszy, ruszył sklep (co wcale nie oznacza, że wszystkie problemy z nim związane zniknęły). Moja wiara co do tego, że uda mi się wyżyć z zawodu handlowca i wytwarzacza równocześnie, obniżyła się do stanu krytycznego jeszcze przed otwarciem sklepu.
Cóż, sklep jest, ZUSy płacić trzeba, więc teraz czas na reklamę :)


www.magla.pl

Obserwatorzy