środa, 30 marca 2011

bejbik

Bez gadania, no bo nie ma o czym gadać. Fotografowanie małych bejbików jest wymagające ale za to bardzo wdzięczne. Ja ostatnio miałam możliwość pastwić się nad uroczą Leną. Coś tam wyszło fajnego, no to się pochwalę :D


środa, 23 marca 2011

normalnie szok !!!

Czego ja się dowiedziałam dziś !!!
oczywiście od razu mnie zjechano, bo jak zawsze to moja wina, wszystko przeze mnie itp. 
pomijając fakt obarczenia mnie całkowitą winą, muszę powiedzieć, że rozpiera mnie duma...
otóż ! moje dziecko założyło własnego bloga !!! 
pisze sama teksy, ładuje zdjęcia...normalnie odlot :D 
http://swiatwgpati.blogspot.com/

piątek, 18 marca 2011

kwietnik

Ostatnio jestem obdarowywana chabaziami (na dodatek od osoby od której chabaziów się raczej nie dostaje), które zdychają na potęgę na moim wiecznie zaciemnionym parapecie. Ten chabaź już się nie załapał do zacnego grona parapetowego. Wykorzystałam więc po raz kolejny karola...niech coś robi, czekając na wiosnę !


czwartek, 17 marca 2011

Stabat Mater

Jak mówiłam w weekend miałam okazję znów być w węgierskim Budapeszcie (w sumie tak jak rok temu o tej samej porze). Tym razem nie było gadania, bo wyjazd był koncertowy i swoje kilka taktów trzeba było odśpiewać. Co tu dużo mówić, tematyka koncertowa bardzo grzeczna, dziewczynki śpiewające, teoretycznie też grzeczne...ale po koncercie to już co innego. Śpiewacza banda w knajpie jest o tyle gorsza od każdej innej bandy, że jak się nawali to śpiewa jeszcze głośniej :P
A teraz trochę grzecznych zdjęć
a tu znajduje się wersja dźwiękowa (dostaliśmy od Węgrów, trochę przyspiesza miejscami)

no i trochę Budapesztu







 oczywiście odbyło się poszukiwanie inspirujących rowerów


Jak wiadomo na Węgry to przez Słowację moją ukochaną...eh...jaki sentyment ! Na dodatek kawałek to ten już przejechany, więc dziewczyny się wściekały bo rozmawiając ze mną ciągle były przerwy typu: "oooo!!! pod tym sklepem piliśmy piwo z Artem!!!" albo: "OOO!!! w tym miejscu mi się rower zepsuł !!!"
eh...wspomnienia!
aż musiałam zakupić kofolę :)

czwartek, 10 marca 2011

w krainie liliputów

...to wygląda mniej więcej tak:
Oczywiście Heniek rządzi. 

Juto jadę znów do Budapesztu. Więc jest szansa, że będzie jakaś przygoda, albo przynajmniej jakieś zdjęcie. Niestety na pewno nie będzie turo rudi :( mamy z Rawem pakt dotyczący nie jedzenia słodyczy...hehehe o tokaju nie było mowy :P
Tak że po łikendzie coś pewnie wrzucę (to informacja dla tych co się niecierpliwią:P)

niedziela, 6 marca 2011

lajf is brutal...

...end ful of zasadzkas
samtajms kopas w dupas...
No wiem że nie piszę...ale ciężko tak o niczym
gdyby się coś działo (poza marazmem, kwasami i ciągłymi nieudanymi pomysłami) to przecież bym pisała...
dziś nawet pogoda zasadziła mi kopa w cztery litery kiedy pomyślałam sobie że być może idzie wiosna, walnęło burzą śnieżną...
tęsknie za ludźmi, którzy zniknęli na zawsze i za tymi którzy się gdzieś zapodziali...
wywieranie presji i pomysły na moje życie, których dostarczają mi ostatnio znajomi i nie znajomi zaczynają wiercić mi dziurę w mózgu. Zadziwiające ilu ludzi zna się bardziej na twoim szczęściu niż ty sam. Wszyscy są tacy mądrzy życiowo, że lepiej nie mówić im o swoich planach, bo gotowi wybić ci je z głowy. 
moje ostatnie zdjęcia prywatne to jakaś lipa...
z nie prywatnych to mam takie jedno, rozweselające:

Obserwatorzy