Czyżby na jesień zmieniała kolor ? :P
Żeby nie było niedomówień, to tylko dodam, że znalazłam na spacerku w stadzie innych chaszczy.
I tak mi się przypomniało, jak kiedyś w liceum, ktoś przywlókł maryhę do klasy. I to taki wyjątkowo duży i ładnie zasuszony liść (niektórzy na jesień suszyli liście kasztanowca do dekoracji, niektórzy maryhę...). No to jak brać klasowa ujrzała taki okaz, to zaraz zrodził się pomysł żeby sobie takiego liścia skserować. Więc wybrała się banda na ksero niby to reprodukcje z historii sztuki kserować. Mina pani z ksero bezcenna! kobita wywaliła oczy i po kilku sekundach niedowierzania zapytała czy sobie też może...skserować :)
...ale ludzie, skserowanego nie da się wypalić... :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz