wtorek, 16 listopada 2010

La Fontaine jeszcze raz


LEW I MUCHA

"Idźże precz ty śmierdziucho urodzona z kału!"
tymi słowy lew zburczał muchę niepomału,
co koło niego brzęczała.
Ta mu tez wojnę wydała:
"A cóż to? że więc jesteś królewska osoba,
przez to już ci się ma godzić
każdemu po głowie chodzić?
Wiedz, że ja żubra pędzę, gdzie mi się podoba,
choć jest silniejszy od ciebie".
Rzekłszy, bziknęła, niby trąbiąc ku potrzebie,
a potem, podleciawszy dla rozpędu w górę,
paf go w szyję między kłaki!
Lwisko się rzuca jak szaleniec jaki,
drapie, szarpie własną skórę,
z ciężkiej złości pianę toczy,
ryczy, iskrzą mu się oczy.
Słysząc ten ryk, truchleją po dolinach trzody,
drżą nawet leśne narody;
a te powszechne rozruchy
były sprawą biednej muchy,
która, to w grzbiet, to go w pysk, to go coraz liźnie
po uszach i po słabiźnie,
na koniec mu w nozdrze włazi,
czym go najsrożej obrazi.
Już się też lew natedy rozjadł bez pamięci,
ledwie się jadem nie spali, 
ogonem się w żebra wali,
pazurami w nozdrzu kręci,
zmordował się, zjuszył, spocił
aż się na resztę wywrócił.
Mucha rada, że wieczna okryła ją sława
jak do potyczki grała, cofanie przygrawa;
A gdy chwałą zwycięstwa zaślepiona leci,
wpada do pajęczej sieci.

Ta rzecz nas może tej prawdy nauczyć:
Że czasem nieprzyjaciel, co się słabym zdaje,
może nam wiele dokuczyć.
I to także poznać daje:
Że ten komu się morze zdarzyło przepłynąć,
może na Dunajcu zginąć.


Morał ten, jak wiadomo dobrze
każdemu zdarzyć się może !
Gdy Słowację objechawszy, z tysiąca kilometrów rada
na rowerowej ścieżce wyrżnęłam jak dziada.
To w Krakowie było wśród ludzi zastępu
na kabaret nadawać by się mogło do wstępu,
sama najgłośniej się śmiałam w tej doli
jak to człowiekowi czasem odpier.... !

1 komentarz:

  1. "Mucha, to jest zwierze "gupie", co siada na kupie [...]" :]

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy