poniedziałek, 8 listopada 2010

La Fontaine-żona uparta

Usiłuje od kilku godzin rozkminić pewien rodzaj ubioru, o którym nic absolutnie nigdzie nie ma. Już nawet zahaczyłam o purytan, że to ciemne kaftany takie, to może od  nich bo oni tacy nie rozrywkowi byli, tylko czerń przywdziewali, no i zwykle jak już ktoś o nich gdzieś pisał to raczej na zasadzie kontrastu, bo oni to raczej z tych umoralniających wszystko i wszystkich...a może jakiś jansenizm, bo to też takie czorne chodziło...kurna...aż widzę tą parę co mi się z mózgu wydobywa...
Po kilku godzinach wpadłam na wspaniały pomysł ! żeby przeczytać bajkę do której zrobiony został obrazek którego tak nie mogę rozkminić, bo może autor w niej zawarł kim waść owy był... (o tego środkowego waścia chodzi)
...hmm...no nie zawarł...ale przynajmniej bajka mi się spodobała, to ją przytoczę :)
 ŻONA UPARTA

Teraz tyle samobójstw, że czyhają straże
nad rzeką. Niech no człowiek się pokaże,
co na afisze nie patrzy
i od korzenników bladszy, 
niedbale utrzewiczony
i źle urękawiczony:
Myślą, że się chce topić;
a więc pełni zgrozy
ratują go od śmierci, a wiodą do kozy.
Taki to jakiś, po Sekwany brzegu,
biegł przeciw wody. Żandarm zatrzymał go w biegu
i urzędownie pyta o powody
tego biegu przeciw wody.
"Nieszczęście! - woła biedak - pomocy! ratunku!
żona mi utonęła, żona, że tak rzekę,
wpadła mi w rzekę".
"O praw hydrauliki nieświadom człowiecze!
szukasz utopionego ciała w złym kierunku.
Ono z góry w dół płynie wedle praw przyrody,
a ty za żoną biegniesz przeciw wody?"
"Bo to ciało - rzekł szukacz - było w życiu dziwne,
zawżdy wszystkiemu przeciwne:
i domyślać się mam pewne powody,
że płynęło z rzeką przeciw wody".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy