środa, 13 października 2010

tybetańska góra

Już piszę o co chodzi:) kolejny napad na Bieszczady obejmował pasmo od Wołosate-Halicz-Rozsypaniec-Tarnica-Wołosate. I tam podobało mi się dużo bardziej niż w Połoninach. Ludu moc, więc trasa w korku raczej, ale za to ile było wyprzedzania!!!:) wszystkich się nie dało niestety, ale i tak sukces bo udało nam się ominąć sześcioosobowy skład wojskowy, który tworzył tzw. ścisły korek, skutecznie klajstrując przejście.
No i właśnie te trawiasto-ugrowe widoki skojarzyły mi się z terenami tybetańskimi i byłam zachwycona, że my w Polsce też takie mamy !! :D No czyż nie?
Oczywiście ja mam ciężkie upośledzenie jeżeli chodzi o rozpoznawanie gór. Ostatnio Raw pogrążył się w rozpaczy kiedy na pytanie -co przedstawia zdjęcie? (a przedstawiało Giewont) Magda odpowiedziała- yyyyKrryyywaaań?too chyyybaa nieee jeeest...? Ja mam problem z moją prywatna Babią Górą! Więc proszę mnie nie pytać co przedstawia zdjęcie! ja sobie to nazwałam Górą Tybetańską i tylko tyle jest w stanie przyjąć mój mózg.
A to wiem, bo najwyższy szczyt czyli -Tarnica :)

4 komentarze:

  1. Piękne !!!!!!
    Tybetańska góra jak najbardziej pasuje:) a co z Babia Górą? bo ja tam, bo tam kiedyś zamieszkam :)to znaczy tuż obok...

    OdpowiedzUsuń
  2. :) na czubku Babiej byłoby ciężko :p w tamtych terenach znajduje się moja rodzinna siedziba główna :)

    OdpowiedzUsuń
  3. O, to będziemy sasiadami z Twoją rodzinną siedzibą głowną:)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy