Taszczę rower i sakwy do pokoju, wokół cisza i pustka (i swąd, bo nikt nie wietrzył :P). Chcę tylko prysznic i jakiegoś słodycza...patrzę na biurko, a tam stoi sobie wielka reklamówka. Zaglądam do środka, a tam stado czekoladowych królików!!!!!!!!!!!!!!!! Przesyłka od Tomasza :)))
Więc pogryzając sobie któreś już z kolei czekoladowe jajco, wyczyszczona od stóp do głów, zabieram się za sprawozdanie.
Łącznie przejechaliśmy 375 km, z Krakowa, przez-> Bielsko-Białą-> Cieszyn->Ostrave-> Bruntal-> Zlate Hory, zakończyliśmy w Nysie z powodu ściany deszczu (mięliśmy dziś dojechać jeszcze do Opola 40km, ale wsiedliśmy w pociąg). Największa prędkość: 66 km/h ...była moc... :)
Ze strat, to jedynie przemoczony do granic możliwości namiot, nogi całe w siniakach (więc do końca lata nie mam zamiaru pokazywać ich na widok publiczny), a sandały zaraz uroczyście wywalę do kosza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz