sobota, 16 lipca 2011

do Czech...razy sztuka?

To zdjęcie może oznaczać tylko jedno! :)
Jutro 6 rano wyruszam z Krakowa w towarzystwie Karola i Nikodema, po drodze zgarniamy Rawa i jego Majkę. W takim zestawie mamy zamiar dojechać do Czech, tam zobaczyć ze trzy zamki, zrobić nawijkę do Polski, a z Opola wrócić pociągiem z powrotem do dusznego Krakowa. Postaram się wrzucać informacje o tym że żyjemy, a gdyby się nie dało, to cóż, przecież wracamy za 5 dni :) Oczywiście jak zwykle przygotowania w powijakach...trudno się dziwić, skoro pomysł wyprawy powstał całe dwa dni temu...
Dziś na dobranoc obowiązkowo "czeski film" dosłownie i w przenośni, coby się osłuchać i nieco przyswoić.
Z mało pozytywnych rzeczy, to tak: rozbolało mnie kolano, bez przyczyny...odkryłam jednak cień nadziei. Otóż boli mniej jak wsiądę na rower, a przestaje jak więcej pojeżdżę...nie wiem jak to działa przy 100 km, się zobaczy.
no to tego...to ja wracam do ogarniania dobytku :)

3 komentarze:

  1. zazdroszcze!... przede wszystkim roweru... poza tym wakacji... Baw sie dobrze, kochanie, nalezy Ci sie!

    OdpowiedzUsuń
  2. na podłodze siekiera ?????? w pokrowcu

    OdpowiedzUsuń
  3. eh siekiera....kijki i śledzie od namiotu...w pokrowcach :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy