Dziś będzie mało pisania za to dużo zdjęć. Zabrałam dzieciory na sanki, a że nikomu nie chciało się szukać sanek, to wzięłyśmy worki na śmieci z wkładką poduszkową :) Tyłki więc nie bolały, szlak pod grapą się przetarło i można było szaleć...potem było już tylko wykręcanie gaci, przynajmniej w niektórych przypadkach. Piski odbijały się echem po całej dolinie muminków, jutro idziemy znów :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz