Wyciągnęłam Mamona na zimowy spacer. Słońce tak ładnie świeciło, idealna widoczność itp. niestety zanim zdołałam wypchnąć Mamona za drzwi domostwa (stawiała pewien opór), to całe słońce zdążyło schować się za górą. Więc znowu było jojczenie, że tak zimno, ciemno itd. Oczywiście z mamonem można iść jedynie na działkę, więc tam właśnie się udałyśmy. W swoich kosmicznych zimowych ubrankach wyglądałyśmy co najmniej zjawiskowo.
Ogród Mamona jest pod stałą obserwacją leśnych terrorystów. Zające i inne sarenki regularnie ogołacają Mamonowe roślinki. Dlatego na zimę Mamon każdego badyla opatula w różnokolorowe worki, siatki, firanki i inne dziwne rzeczy, które sprawiają że ogród nawet zimą nabiera kolorów. Wygląda to prześmiesznie, ale przynajmniej skutkuje, nie to co specjalistyczne preparaty, z których leśni terroryści tylko się śmieją. Przykładowo, tak wygląda krzak, który nie przykryty, został napadnięty przez jakieś głodne zwierzyny:
A tak wyglądają krzaczory zawczasu przykryte przez Mamona firanką (?)
Najbardziej rozbawiają mnie okrycia choinek. Mamon nazywa ten system "skarpetkami", my natomiast stosujemy nazwę zamienną- "kondomy" (które bardziej pasuje oceńcie sami)
Zwierzaki legalnie (znaczy nielegalnie) spacerują sobie po ogrodzie, np. schodkami
Przy okazji wędrowania w terenie działki, odkryłyśmy jeszcze, że mamy wyjątkowo gościnnego sąsiada:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz