czwartek, 16 grudnia 2010

siarczysty mróz i inne przyjemności

Osobiście opatulam się w takie coś. Podobno wyglądam w tym jak niedźwiedź, członek brytyjskiej gwardii królewskiej, przerośnięte kocisko, mapet, syberyjski uciekinier i inne takie. Masa ludzi chodzi w takich czapkach, więc nie powinno to dziwić...a jednak. Dziś pani w autobusie nie mogła powstrzymać śmiechu patrząc na mnie, a że nie bardzo mogła zmienić kąt patrzenia, bo mnie miała centralnie, to efekt był taki, że po chwili obie lałyśmy..hm...ze mnie. Fakt, że wyszłam właśnie z basenu i miałam na łbie dwie czapki., mógł w tym nieco pomóc. Śnięta Ryba, oczywiście stwierdził, że to stanowczo za mało i usiłował mi wcisnąć na głowę jeszcze kaptur od kurtki. Poczytuję sobie ten incydent jako kolejny zamach na moje życie, gdyż o mało nie zostałam uduszona. 
Na basenie natomiast, aura świąteczna. Nie doczekaliśmy się prezentów pomimo wielkiej choinki stojącej w rogu. Kasio-Justyna (która okazała się jednak Beatą...ja to mam dar do zapamiętywania imion), orzekła, że prezent od pływalni jest! najcieplejsza woda jak do tej pory! (i powiedziała jeszcze, że jak nie zaczniemy wreszcie pływać, to nam zajmie tor! :/). Śnięta Ryba, wrodzony optymista, zaraz ją naprostował, że to nie woda jest cieplejsza, tylko na zewnątrz jest zimniej. W każdym razie pływanie jakoś tak nie za bardzo nam szło, no w końcu ostatnie w tym roku, trzeba było się nagadać na zapas :)
Jutro koncert konkursowy...więc oddalę się w kierunku szafy w celu wygrzebania z niej jakiegoś eleganckiego uniformu...ahoj

6 komentarzy:

  1. o proszę, jaki element na końcu :P
    poczułam się jakby osobiście wyróżniona :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Piękny dzień, na urodziny...

    Życzę nigdy, niczym nieskrępowanej woli.
    Życzę niegasnącego szaleństwa, wiecznego roztańczenia, pławienia się w spełnionych kaprysach, świata u stóp, kosmosu między uszami (bynajmniej nie życzę Ci pustki w głowie, tylko tej gigantuchnej przestrzeni, pełnej dziwów, cudów i innych inności ;P), spojrzenia rozgwieżdżonego blaskami spełnienia, przygód, przy których Odyseusz wygląda jak kura, która nie opuściła nigdy swojego podwórka. Niech wszystko, co małe, będzie Ci piękne, a co wielkie, niech dzieje się jeszcze piękniejsze. Życzę również głodu, na krawędzi wiecznego nienasycenia - nie dla udręki niezaspokojenia, ale po to - byś nigdy nie stanęła w miejscu i spełniała się przez ciągłe podążanie przed siebie...

    Nie sądzę, żeby Ci tego wszystkiego brakowało, ale składam życzenia właśnie po to, by nigdy Tobie tych rzeczy nie zabrakło :)

    ( PS – A! Jeszcze internetu bez reklam! ;P ;) )

    A poniżej "prezent" ;)
    http://totallycoolpix.com/wp-content/uploads/2010/10122010_best_of_2010_part_2/2010_part2_35.jpg

    OdpowiedzUsuń
  3. jaaaaacieeee to najładniejsze życzenia urodzinowe jakie kiedykolwiek dostałam! dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj tam... W każdym razie - proszę bardzo i na zdrowie ;]

    OdpowiedzUsuń
  5. tylko chciałabym wiedzieć od kogo...

    OdpowiedzUsuń
  6. Taki trochę Nino Quincampoix, obdarzony dusznym portretem szarca - odkluczyć go pomoże Anglia - język i jego piękne formy wstrząsane włócznią :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy