Jadąc dziś rowerem, byłam świadkiem pewnej niecodziennej sytuacji. Otóż, na chodniku leżał starszy pan. Tzn. na tej części zielonej graniczącej z chodnikiem. Kiedy nadjechałam stała już koło niego jakaś babcia, popatrzyła na mnie, wzruszyła ramionami i z wielkim zdziwieniem powiedziała - mówi, że nic mu nie jest.
Faktycznie, pan starszy leżał sobie patrząc w niebo, z rękami pod głową i kręcił przecząco głową w odpowiedzi na proponowaną pomoc kolejnego przechodnia. Nie wiem o co chodziło, ale myślę, że pan starszy po prostu chciał sobie poleżeć i pomarzyć...tylko trochę kiepskie miejsce sobie wybrał...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz