niedziela, 26 września 2010

rym pym pym...miał być Krym... :/

Udało się nawet dostać w Krakowie mapę Ukrainy, co można prawie że poczytywać za cud.
Przygotowane dokładne plany miast.
Sprawdzone połączenia pociągowe.
Wybrane najtańsze kombinacje biletowe.
Poskładane rowery.
Nowe sakwy.
Załatwiona kuchenka plenerowa.
Wyprane śpiworki.
Przyswojona cyrylica!
Przestudiowane rozmówki polsko-ruskie.
Przygotowane akumulatory do aparatu.
Załatwiony nadprogramowy urlop.
Wybłagana pogoda...i co ?

Dziś współtowarzysz wyprawy odwieziony został do szpitala z okiem jak po bliskim spotkaniu z Gołotą.
Twierdzi, że z nikim się nie lał...infekcja go zaatakowała znienacka...eh te chłopy
W każdym razie o jeździe na rowerze może zapomnieć na kilka tygodni...
....mięliśmy startować w sobotę...
...w związku z zaistniałym faktem, plany odnośnie objechania na rowerach półwyspu krymskiego poleciały w nicość...
zapanowała wielka smuta...

1 komentarz:

  1. proponuję zapić smutki
    czeka złocień zieloniutki
    chętnie spędzę z Tobą czas
    schlejmy się radośnie wraz?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy