poniedziałek, 30 sierpnia 2010
idzie jesień idzie mi zwariować
Wykonałam dziś przymusową i niezaplanowaną wycieczkę pociągowo-rowerową. Jako że jestem kretonem i zostawiłam telefon u rodziców (wypadł mi z plecaka przy pakowaniu, a że się wcześniej rozładował to mało się nim przejmowałam) i w Krakowie zonk. No niestety jak coś mi się stanie z telefonem, to oznacza że dokładnie wtedy wszyscy będą do mnie dzwonić, tak też było i tym razem. Ale ale, nie o telefonie miało być! Jadąc sobie z Karolem w deszczu i chłodzie odkryłam bardzo nieciekawe zjawisko: idzie jesień! Przez pół drogi myślałam tylko o zakopaniu się w łóżku z gorącą herbatką z sokiem malinowym ... albo się starzeję albo zbliża się Buka (nie wykluczam, że możliwe są także obie opcje). Docierają do mnie przecieki, że w Tatrach atakuje pierwszy śnieg... halo halo przecież mamy jeszcze sierpień!!! to jeszcze wakacje!!!
...ja się tak nie bawię... hmmm... na Krymie powinno być jeszcze ciepło, nie? :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz