Wczoraj czekałam na autobus pół godziny, gdy w końcu przyjechał, zdołał dokulać się na kolejny przystanek, po czym kierowca wysiadł i powiedział, że dalej nie pojedzie. Jakikolwiek następny autobus z zakopianki jechał za godzinę, dobrze, że złapałam przelotowego busa.
Dziś w innym autobusie, jechało trzech pijanych warszawskich kiboli. Jeden z nich zaczepiał kogo popadnie, kiedy w końcu uwiesił się na jednym facecie i odgrażał mu dość konkretnie, skończyła mi się cierpliwość. Zaczepiłam jego kumpla i powiedziałam mu żeby się zajęli kolegą, bo robi sceny. Przez następne 20 min ja i reszta autobusu słuchaliśmy wyzwisk i odgrażań pod moim adresem.
Kiedy zwykły pijak siądzie obok ciebie i zacznie opowiadać swój niezwykle ciekawy żywot, to umówmy się, jest to do zniesienia. Ale kiedy pijany kibol większy trzy razy od ciebie z puszką w łapie, pyta się czy nie chcesz mieć czasem podciętego gardła, przestaje to być zabawne...